Dzięki swoim najczęściej białym, ale bywa, że i różowym lub czerwonym owocom śnieguliczka zaliczana jest do krzewów ozdobnych. A dzięki długotrwałemu kwitnieniu uznawana jest za roślinę miododajną. Krzewy te widuje się przede wszystkim w parkach i na miejskich skwerach, rzadziej w przydomowych ogródkach. W naszym ROD rosną chyba tylko w jednym ogrodzie.
Golteria rozesłana to niewielka zimozielona krzewinka, której ozdobą w poszczególnych porach roku są kwiaty, owoce i liście. Osiąga 10-15 cm wysokości.
Nie zrobiliście jeszcze tego? Nie denerwujcie się. Mówią, że w tym roku drzewa bielą u nas krasnale.
W niektórych ogrodach pokazały się ranniki. Wyprzedziły swój tradycyjny okres kwitnienia o cały miesiąc, bo zakwitają zwykle w połowie lutego. Lubią niskie temperatury, chłody. W chłodne noce te urokliwe kwiatki zamykają się w maleńkie żółte kulki. W ciągu dnia otwierają się do słońca. Kiedy robi się ciepło, szybko przekwitają. Ciekawe jak zachowają się w tym roku, kiedy skończą kwitnienie.
Kawki to najmniejsi przedstawiciele rodziny krukowatych. Często mylone są z wronami lub gawronami – wiele osób sądzi, że to są ich młode osobniki. Warto więc przypomnieć, że wrony są siwo-czarne i dwukrotnie większe, a gawrony są całe czarne i też znacznie większe. Więcej o kawkach w galerii „Ptaki blisko nas”.
Drzewa i krzewy owocowe. Przypominam: Jeżeli tego nie zrobiliście w grudniu, wykonajcie bielenie pni i nasad gałęzi mlekiem wapiennym zrobionym z 1kg wapna na 5 litrów wody lub gotowym preparatem ze sklepu. Bielenie pomaga zniwelować różnicę temperatur. Mróz nocą i ostre słońce w dzień ( zwłaszcza od południowej strony) naraża drzewa na uszkodzenie kory i komórek wewnętrznych.
Gdyby nie świadomość, że to dopiero początek kalendarzowej zimy można by powiedzieć, że aura sprowadziła nam przedwiośnie. Jest zaskakująco ciepło, w ogrodach wyszły już przebiśniegi i krokusy, a ogrodowe róże – jak ta na zdjęciu, wciąż kwitną. Mam wrażenie, że większość działkowiczów wcale by się brakiem zimy nie zmartwiła, ale trzeba być realistą. Ona chyba jednak przyjdzie. A może nie…